21 sierpnia 2012

Chill Out

+18
Pairing: Kaisoo, Baekyeol, Hunhan
Uwagi: myśli bohaterów zapisane kursywą.
Zapraszam do czytania i zostawiania komentarzy! <3 Dobra motywacja nie jest zła!

Chill Out

Robiło się już całkiem późno, słońce zachodziło niemalże całkowicie już o godzinie 21:00. Cóż, nadchodził wrzesień, dni robiły się coraz krótsze.

Kyung Soo nie miał w zwyczaju wracać do domu o tak późnej godzinie. Nie dlatego, że nie chciał. Bardziej dlatego, że nie mógł i managerowie potrafili się wtedy nieźle zezłościć. Tym razem jednak miał pretekst do późniejszego wracania. Ktoś przecież musiał zrobić zakupy, prawda? Leniwe tyłki EXO-K najchętniej taką robotę zostawiały głównemu wokaliście. Kuchnia też była cała jego. I w sumie nie narzekał z tego powodu, jeżeli chodzi o kuchnię. Czasem jednak przydałaby się jakakolwiek pomoc ze strony tych naprawdę specyficznych ludzi.

Droga do dormu z najbliższego centrum handlowego trochę zajmowała. Trzeba było cisnąć się w metrze, podjechać autobusem kilka przystanków, kawałek przejść piechotą i dopiero można było z ulgą schować się na prywatnej posesji, gdzie nie groziły nikomu żadne randomowe fanki pojawiające się z nikąd. Dziś Kyung Soo miał szczęście. Nie spotkał żadnej napalonej laski ani w centrum, ani w metrze, ani nigdzie indziej w okolicy żadnego miejsca, przez które przechodził. Może to też dlatego, że starał się wyglądać jak najbardziej niepozornie i niepopularnie. Kto poznałby wschodzącą gwiazdę hallyu w wytartych dresach, starych trampkach, czapce i wielkich, czarnych okularach le mucha? Ktoś na pewno… ale D.O. naprawdę miał dzisiaj szczęście.

Trochę obkupił lodówkę, to trzeba było przyznać. Nie był jakimś tam słabeuszem, ale doniesienie tego wszystkiego do domu wymagało trochę wysiłku. W metrze i autobusie nie musiał się o to martwić, bo ciągle tylko siedział i jedynie pilnował, by się reklamówki nie poprzewracały. W każdym razie dał radę. Zdyszany i zmęczony jak po lekkim treningu wtargał kilka sporych, ekologicznych toreb na zakupy przed drzwi budynku. Naprawdę. Jedzenia i innych artykułów kupił chyba na jakiś miesiąc. Ale to dobrze. W domu było ich sześciu plus manager. Jedzenie schodziło jak powietrze z przebitego pontonu. Szybko.  Po kilkunastu sekundach odpoczynku przed drzwiami Kyung Soo wiedząc, że da radę znów podniósł wszystkie torby i zaczął wnosić je do mieszkania. Na szczęście nie musiał męczyć się z otwieraniem zamka. Pewnie manager wychodził i zostawił otwarte drzwi. Jak zawsze. Był naprawdę dobrym facetem, jeżeli chodzi o interesy i był cholernie odpowiedzialny. Ale o drzwiach to zawsze zapominał.  Wokalista nacisnął klamkę łokciem i wszedł do środka zdyszany. Już nie fatygował się, żeby zanieść zakupy do kuchni. Rzucił torby zaraz przy drzwiach, te zamknął na klucz, żeby nikt im się nie włamał do domu, co oczywiście było wręcz nieprawdopodobne, a potem zdjąwszy buty i zarzuciwszy cienką bluzę na wieszak udał się do kuchni po coś do picia. Tam spotkał Chanyeol’a z patelnią, nożem i przypaloną jajecznicą na talerzu.

- Co robisz? – zapytał pogodnie, przy czym podwinął sobie rękawy koszuli w kratkę po same łokcie, jak do pracy.
- Tak. – odpowiedział mu Chanyeol.
D.O. zmarszczył lekko brwi. Czyżby Yeolie znowu po cichu jarał jointy na balkonie, a teraz miał gastro fazę? Podszedł nieco bliżej trochę zaniepokojony, a w tym samym momencie raper z wielkim uśmiechem na ustach zaczął ostrym nożem zeskrobywać z patelni na talerz przypalone resztki jajecznicy. Reakcja głównego kucharza EXO była natychmiastowa. Chwycił za patelnię jedną ręką, a za rączkę noża drugą i szybkim szarpnięciem wyrwał sprzęt z rąk nieogarniętego chłopaka.

- Nie rysuj nożem po teflonie!
- … Sam jesteś poteflon!
Wielkie oczy wokalisty wbiły się w Virusa, którego twarz przedstawiała teraz dosłownie „loading”. Odłożył sprzęt kuchenny na miejsce, wyciągnął ręce w stronę zjaranego wielkoluda, odwrócił go do siebie plecami i zaczął lekko popychać w stronę jednej z sypialni, a dokładniej w stronę tej, którą Chanyeol dzielił z Baekhyun’em.

- Powinieneś iść spać, hyung.
- Pozdrawiam tatę oraz mamę.
Chłopak pokręcił tylko głową i razem z nim wszedł do sypialni. Od razu do jego nozdrzy dotarł dziwny ziołowy zapach. Wychylił się zza pleców starszego.

Baekhyun siedział na środku pokoju trzymając przed sobą niewielkich rozmiarów bongo i chyba zapalając kolejną partię trawy. Wszędzie walały się ciuchy, jakieś puszki po coli, paczki po chipsach i brudne talerze. Ba! Nawet pluszowy jeleń Sehun’a! A dzieciak go szukał…

Kyung Soo pchnął Chanyeol’a na bok i wyraźnie zdenerwowany stanął naprzeciw swojego kolegi.
- Co wy tutaj wyprawiacie?! A jeśli manager wróci i was przyłapie? Narkusy cholerne! Za sprzątanie byście się wzięli! Macie szczęście, że Suho pewnie już śpi, debile!

Bacon niewzruszony odsunął od ust szklane bongo, wypuścił z ust dym w taki sposób, że jego chmura poleciała wprost na twarz wokalisty i uśmiechnął się na widok tego, jak młodszy zaczął wymachiwać rękami by odgonić od siebie dym o dziwnym zapachu.
- Chill out, umma.
- JA CI, KURWA, DAM CHILL OUT!
Aż podskoczył i odwrócił się błyskawicznie w tył, kiedy drzwi za nim otworzyły się z hukiem. Kai chyba wyglądał na obudzonego zamieszaniem. I nie koniecznie zadowolonego, bo stojąc tak w drzwiach i opierając się ramieniem o framugę wręcz morderczym wzrokiem mierzył zespołowego kucharza zza kurtyny długich rzęs.
Fuck…

Jong In był chyba jedyną osobą w całej grupie, która działała na niego w taki sposób. W taki… dziwny sposób. On sam był mamą grupy, takim małym zastępcą Suho, gotował, sprzątał, chciał dla wszystkich jak najlepiej, starał się pomagać, strzec… i wychodziło mu tu wszystko całkiem nieźle. Dopóki obok nie stawał Kkamjong z tym swoim przeszywającym spojrzeniem,  ciemna karnacją, intensywnym zapachem tej łapiącej słońce skóry… Tak było i tym razem, bo ubrany w same bokserki tancerz piłujący go wzrokiem i węszący w powietrzu zapach marihuany skutecznie wyrwał D.O. ze stanu, w którym znów chciał być matką.

- Obudzisz Suho i nie będzie zabawy, idioto. – warknął nowy gość Beakhyun’owo Chanyeol’owej sypialni, przy czym po prostu zamknął za sobą drzwi i ruszył w kierunku wrytego w ziemię chłopaka o charakterystycznym, jakby zagubionym wyrazie twarzy. Złapał go mocno za ramię i jednym silnym pchnięciem w dół zmusił starszego do tego, by usiadł na podłodze naprzeciwko zadowolonego z życia Bacon’a. – Zaciągnij się.

Kyung Soo mimo tego, że był starszy nie potrafił odmawiać mu w takich sytuacjach. Nie kiedy tak przeszywał go wzrokiem. W ciągu dnia był zapracowanym, młodym Dancing Machine, ale pod wieczór, kiedy był naprawdę zmęczony albo rozdrażniony zmieniał się nie do poznania. Ale tylko w oczach samego Kyung Soo. Kris kiedyś powiedział, że zmęczony facet po robocie wygląda najlepiej. Chyba… miał rację.
- Zaciągnij się, powiedziałem.

Dopiero teraz to do niego dotarło. Spojrzał najpierw na stojącego nad sobą Kai’a z założonymi na piersi rękoma, który wręcz przerażał go swoim wzrokiem, tonem głosu i tą sporą nagością. Potem zerknął na Baekhyun’a, który właściwie wyglądał jak zadowolony z własnego towaru diler obserwujący całą sytuację, a na końcu na Chanyeol’a… który siedząc na swoim łóżku chichrał się sam do siebie jakby był forever alone’m i sam musiał sobie opowiadać kawały. Raczej ta ostatnia dwójka obecnych tu narkusów mu nie pomoże… Przygryzł lekko dolną wargę, sięgnął po to nieszczęsne bongo i nie bardzo wiedząc czego się spodziewać zaciągnął się głęboko. Niemal natychmiast odłożył naczynie na podłogę i zaczął kaszleć. Zakręciło mu się w głowie, momentalnie poczuł się jakoś taki… rozluźniony… i sam z siebie zaczął się śmiać. Kai stojący obok również się zaśmiał. Ale nie dlatego, że stał w unoszącym się dymie. Raczej dlatego, że widok rozluźnionego, rozbawionego Kyung Soo był całkiem miłym widokiem…

W każdym razie właśnie taki miał cel, kiedy tu przyszedł. Wcześniej spał, krzyki D.O. go obudziły, a że wiedział jaką wiksę urządzili sobie Chanyeol z Baekhyun’em, to postanowił to wykorzystać. Każda okazja na przyjemności była dobra. A w ten sposób mógł dostać naprawdę wiele przyjemności. Chwycił znów swojego hyung’a za ramię i pociągnął go do góry, żeby wstał.
- Miłej zabawy, Koledzy. Nie obudźcie Suho. – Kai posłał dwóm zjaranym przyjaciołom jeden ze swoich firmowych uśmiechów. – Ja zabieram mamę do siebie. Też spróbujemy go nie obudzić.

***

- Dobranoc, Lulu…
- Dobranoc, Sehunnie… - głos Luhan’a w słuchawkach brzmiał tak nienaturalnie, ale dla Sehun’a to się nie liczyło. Ważne, że mógł go słyszeć. I widzieć złożonego z mnóstwa pikseli na ekranie swojego laptopa.
Pomachał lekko dłonią do kamerki i uśmiechnął się nieco smutnawo w momencie, kiedy ekran rozmowy zgasł, a dźwięk w słuchawkach zakomunikował mu koniec połączenia. Rozmawiał tak z nim jakieś 2 godziny dziennie, zawsze wieczorem, zawsze przed snem.  To już stało się taką jego rutyną. 2 godziny rozmowy, wizyta w toalecie, szklanka mleka i do spania. Huh… po prostu tęsknił za tym jelonkiem. Jeszcze bardziej tęsknił, odkąd nie wiadomo gdzie zapodział swojego ukochanego pluszaka, którego kupił za pół ceny na bazarze. Na szczęście istniał Internet. Dzięki niemu miał Lulu chociaż trochę. Ale Internet też trzeba było wyłączać. Dlatego też najmłodszy w całej grupie 12 członków zdjął z uszu słuchawki, odłożył je na bok i podnosząc się z krzesła przed biurkiem zamknął laptopa, by nie leżał włączony całą noc.

Przeczesując rozjaśniane nieco włosy palcami zerknął w tył na ciągle puste łóżko Suho. Wyszedł gdzieś jakieś kilka minut temu, choć normalnie już spał o tej porze. To dziwne… Wzruszając ramionami i nie mając zamiaru szukać swojego hyung’a wyszedł z pokoju i udał się do łazienki. Nigdy nie wychodził do toalety w trakcie rozmowy z Luhan’em. Nie chciał marnować czasu. Łazienka była zaraz obok pokoju Kyung Soo i Kai’a, a kiedy obok niego przechodził… coś przykuło jego uwagę. Jakieś dziwne odgłosy zza drzwi. Zmarszczył lekko brwi, ale postanowił nie przysłuchiwać się temu. Toaleta była ważniejsza. Kiedy ulżył już swojemu pęcherzowi, umył ręce, przemył twarz i otarł się ręcznikiem nadeszła pora na szklankę mleka. Ciągle starał się ignorować coraz bardziej donośne odgłosy dochodzące z sypialni przyjaciół. Szklanka mleka przed snem zawsze robiła dobrze. Uspokajała go, zapewniała przyjemny sen… Poprawiała nawet samopoczucie! Wsadzając pustą już szklankę do zlewu wyszedł z kuchni i wolnym krokiem udał się do siebie, ale wtedy znów minął pokój Kai’a. I ciekawość zwyciężyła. Zatrzymał się przy drzwiach…
W całym domu było już ciemno i cicho jak w grobowcu, przez co ciężkie dyszenie D.O. słychać było wręcz idealnie. Sehun przygryzł swoją dolną wargę i od razu nerwowo ją oblizał, kiedy zdał sobie sprawę z tego, co się chyba dzieje w środku. Chciał pójść do siebie, ale zamiast tego… przytknął ucho do drzwi.

- Jęcz dla mnie, głupia suko! – głos Kkamjong’a brzmiał zupełnie inaczej niż wtedy, kiedy mówił. Był… niższy, chrapliwy…
- Nie jestem głu… aaa-aaagh!
- Dokładnie tak... Dobrze Ci? Tak? To pokażę Ci coś lepszego…
Skrzypienie łóżka,  ciche stęknięcia, a potem ledwo dosłyszalne, stłumione poduszką jęki Kyung Soo…
- Kai! K-Kai! Aghhhh!
Sehun kolejny raz zwilżył swoje wilgotne wargi językiem i przymknął powieki. Odruchowo… dlaczego? Chciał… chciał sobie to wszystko wyobrazić.
- Kurwa, hyung…!
Posuwa go… na pieska. Trzyma za biodra, szarpie, jest dziki, chaotyczny… Lulu tak lubi…
- Stój! Stój, nie mogę!
D.O. ma już dość? Zaraz dojdzie… słyszę to w głosie. Luhan’owi też się tak trzęsie, kiedy nie może dłużej wytrzymać. Próbuje wtedy sam sobie zwalić. Nigdy mu nie pozwalam… ja tu żądzę.
- Jong In! Puść, nie mogę!
Też mu nie pozwala…? Zna się. Jest tylko trochę ode mnie starszy. Ugh… Luhan też tak krzyczy. Nigdy się nie ucisza… nie pozwala sobie zatkać ust. To cholernie podniecające.
- Ah! Aa-aa-ah!
Uderza go w pośladek. Wbija się po same jądra, pieści jego penisa własnymi palcami, wodzi wzrokiem po wygiętym rozkoszą ciele, panuje… Napawa się tym cudownym widokiem. Napawa się jego nieśmiałymi ruchami, obserwuje tą wykrzywioną grymasem rozkoszy twarz, te usta…  Jest rozpalony. Oboje są. Tak cudownie rozpaleni… Ugh… Szybciej…

Sam nie wiedzia ł kiedy wsadził sobie dłoń do spodni i zaczął robić sobie dobrze pod drzwiami dwóch kochanków. Próbował sobie wyobrazić, że te jęki, te stęknięcia i piski to Luhan.  Różniły się, ale… Luhan. Wyobraźnia maknae łatwo zamieniła łamiący się głos D.O. na anielskie piski Jelonka.
Szybciej… Szybciej!
- Otwórz usta!
CO?!
Ta wizja… Luhan z otwartymi ustami przy jego kroczu… to było zbyt wiele. Doszedł obficie w swoją własną dłoń ciągle ciężko oparty o drzwi do sypialni przyjaciół. Całym jego ciałem wstrząsnęły przyjemne dreszcze. Lulu z nasieniem na ustach…
Smakuje Ci, Lulu…?

***

Myślą, że ja nic nie wiem. Myślą, że śpię. Brudni, nieczyści idioci.
Niebo za oknami w salonie było zasłane mnóstwem gwiazd, jakby ktoś sypnął garścią brokatu na kartkę czarnego papieru. Suho siedział na parapecie z kubkiem herbaty i wsłuchiwał się we wszytko co działo się w domu. Od dzikiego śmiechu Chanyeol’a, który chyba bił się właśnie w udo po tym, jak Bacon na pytanie „Co robimy?” odpowiedział „TAK”, poprzez sapanie zmęczonego seksem Kai’a aż do Sehun’a, który na głos wypowiadał wszystkie swoje myśli związane z Luhan’em, co robił chyba całkiem nieświadomie.
Nieczyści idioci.
Dlaczego przyszło mu pracować z takimi ludźmi? Nie wiedział. Ale to mu w sumie nie przeszkadzało. Zgrywając strażnika, ojca, lidera… miał niezły ubaw.
Uśmiechał się do siebie w zupełnie inny sposób niż ten, który znali fani, czy chociażby pozostali członkowie zespołu. Anielski uśmiech zastąpił innym. Paskudnym. 
Tak cudownie było rozsiewać wokół siebie nasiona pozorów.
Tak bardzo nieczyści idioci.

17 komentarzy:

  1. 1. Teraz już wszyscy wiedzą dlaczego Chanyeol jest nazywany wesołym wirusem, HAHAHA. Kto ma jointa, niech da jointa.
    2. POTEFLON!
    3. Kai jaki agresywny, OMMMM i ten, no.. NIE NIE NIEEE JA NIE KOMENTUJĘ, NIE WIEM *płacze* Dlaczego piszesz takie coś? Weź wgl, ugh. Dodam tylko, że Suho wygrał wszystko na końcu, miałam ciarki, LOLS. Dobra idę myśleć czy coś, bo ja teraz nie wiem.. nie ogarniam. TAK. Zaśmiecę tego bloga tym komentarzem, ale HunHan się stał, a ja muszę żyć dalej i jeszcze noo.. TAK. Czekam na kolejny wpis, bo czekam chyba. NIEE NO CZEKAM, czekam, czekam, czekam. Paapapapa! co to było?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh God! POTEFLON! xDDD Uwielbiam tego one-shota xD Baekyeol, Kaisoo i Hunhan w jednym :D Suho na końcu mnie rozwalił doszczętnie xD. Kiyo, you made my day <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego one shota xD Suho mnie zabił, Chanyeol też xD I POTEFLON! xDDDD Uwielbiam twoje hasła i poczucie humoru <3 Czekam na następne opowiadanie! Ja zawsze czekam xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem napisać komentarza, przepraszam

    OdpowiedzUsuń
  5. PADŁAM.
    Chyba nie powinnam była tego czytać z rodzicami w pokoju XD Ledwo opanowywałam histeryczny śmiech XD
    POTEFLON FOR LYFE.
    Najarany Chanyeol wygrywa życie :>
    SEHUN... SEHUN... Zrobiłabym to samo co ty XD
    Suho, bracie! XD
    Czekam na więcej takich ryjących mi mózg ficków! XD

    OdpowiedzUsuń
  6. SIEDZE Z RYJEM D.O I TE ZIOŁO BAEKYEOLA, ZACIAGNELAM SIE NIM PRZEZ MONITOR, I NIE MOGE PRZESTAC SIE SMIAC, A JAK ZACZNE SIE GLOSNO SMIAC TO OBUDZE DOM.

    TO DLA MNIE ZA WIELE.
    UMIERAM, BLAGAM WIDZE TO I MNIE BOLI FEWCDSG

    BŁAGAM O WIECEJ, I ABY WENA TEZ BYLA DUZA BO PRZYDA SIE NA PEWNO! XDDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten oneshot ma w sobie mnóstwo uroku XD Szczególnie spodobała mi się postać Suho, który z zacięciem ocenia ich wszystkich jako brudnych idiotów i czerpie satysfakcję z ich zachowania, bo sam ma się za lepszego xD Ładne wykorzystanie memu z "tak" i nieśmiertelnego poteflonu (czekam na part z fafkulcami xDDD) Owszem, jest kilka drobnych błędów, co nie zmienia faktu, ze podczas czytania człowiek się szeroko uśmiecha XD

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! Co za szczęście, że szukając opowiadań o EXO wpadłam właśnie na Twoje ^^

    Genialne ommoommooo *_* "Lulu tak lubi..." I Justyna leży na podłodze ze śmiechu ;)

    http://wposzukiwaniuszczescia-yaoi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. "Kuchnia też była cała jego. I w sumie nie narzekał z tego powodu, jeżeli chodzi o kuchnię." - troche drażni drugi raz użyta ta kuchnia, ale pisałaś wcześniej, że niektóre rzeczy piszesz celowo, więc nie wiem jak jest w tym przypadku XD. "randomowe fanki pojawiające się z nikąd." ZNIKĄD się pisze! XD "żeby nikt im się nie włamał do domu, co oczywiście było wręcz nieprawdopodobne" i wtedy w głowie mam jak fanki właziły DBSK do domów... BOZE WIDOK CHAYEOLA W KUCHNI SDFASDKHFASDHFI IH HDSHFOISADIH JOINTY BOŻE JEZU CHCE UMRZEĆĆĆĆĆ "Wielkie oczy wokalisty wbiły się w Virusa, którego twarz przedstawiała teraz dosłownie „loading”" JEZUUUUUUU KIYO MISTRZU!!!!! odsifhasiofihoasdhoi nINENIENIEINEI ROZMOWA BACONA UJARANY POKÓJ D.O. PADAM PADAKA DSFASDFASD BOŻE PANIE JEZU I CANTTTT I SROG IJONGIN..... Boże panie i Layu w niebie."budzisz Suho i nie będzie zabawy, idioto" ojezusmaria leże i płaczę mentalnie w grobie *czyta dalej* *chlasta się* FOREVER ALONE CHANNIE *KRZYCZY* SFASIHODFHOSIDFDSIHOADFIHSOAIHFODSAFIHO KRZYCZĘĘĘĘĘĘ XDDDDDDDDD ....... dlaczego nagle tak slodko dobranoc nie kurwa mać Kiyo jesteś już w grobie dlaczego nagle sie popłakałam zabije cie............. NIE, DLACZEGO.... pokoj.. Kaisoo... nie........ dlaczego...... sdfsadfasdf SEHUN!!!!!!!! AAAAAAa boże mindfuck XDDDDDDDD Kiyo zabije cie przyrzekam sdfasdfsadfdsa ZROBIE TO. NIE. WTF SUHO. JUNMYEON. KURWA. I CAN'T, WYCHDOZE. PRZEKLINAM WSZYSTKO DOOKOŁA SDKJFASJFSHAKLFJSHADKLFHSADJ!!!!!!!!!

    ^ps przepraszam ale musze wylewać emocje kiedy czytam i oto co sie wtedy dzieje OTL....

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam to po raz drugi, stwierdzając, że to świetność sama w sobie. Specjalnie opuściłam jeden dzień szkoły, żeby dogłębnie czytać ff, co zajęło mi jakieś siedem godzin...
    POTEFLON oczywiście rozwalił czasoprzestrzeń! Masz naprawdę świetne pomysły, czego zazdroszczę. Czyta się to szybko i przyjemnie, a w głowie pojawiają się niezliczone obrazy. Działasz na wyobraźnię, w pozytywnym sensie! :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha, nie będę oryginalna mówiąc POTEFLON XD
    Jako iż zawsze mam mało czasu, jeśli chodzi o siedzenie przed komputerem, zaczęłam sobie po prostu opowiadania... Drukować :) Około jednej ryzy już na nie poszło, ale rodzice nic nie podejrzewają, noo bo przecież jak można usłyszeć drukarkę za szczelnie zamknietymi drzwiami pokoju w drugim końcu mieszkania xD
    Mam nadzieję, że nie jesteś zła ;) Z góry przepraszam.
    W każdym razie, ze wszystkich opowiadań, które mam w swojej kolekcji, TO jest zdecydowanie najlepsze! Gdy jest mi smutno, albo jestem z jakiegoś powodu zła, to opowiadanie naprawdę pozwala się wyCHILLOUTować ;D
    Bardzo Ci za nie dziękuję :)
    Dziękuję, że mogłam je przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Park Chan Yeol - najarany poteflon, śmiejący się sam do siebie XDDD Rozwaliłaś mnie tym XDDD Tajemnice dormu EXO-K ujawnione XD

    OdpowiedzUsuń
  13. WIELBIĘ CIĘ ZA TEGO FICKAA.. <3
    Rozwaliłaś mnie tak, że się chyba nie pozbieram.. ~ serioo..
    Najarani, nieczyści <3 ~ Oblicza EXO :DDDD

    OdpowiedzUsuń
  14. SAM JESTEŚ POTEFLON. ZJARANY CHAYEOL. TAK TAK TAK, jesteś niesamowita i mimowolnie uzalezniłam się od twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  15. Uśmiałam się przy tym one-shocie XDDD

    OdpowiedzUsuń
  16. tak się uśmiałam że jezu hahahaah xd . zjarany Chanyeol rozwala system :D . a Suho hahaha tyle wygrać xd
    i Kaisoo ughhh zgon po prostu .__. . wyobraźnia pracuje .__. . mindfuck .__.
    jaram się dobowo tym fanfickiem, oby więcej takich! mistrzostwo *-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Zakochałam sie w tym. XDDD Idealnie napisane, czysta poezja dla mych oczu i wyobraźni! XD
    Końcówka z Suho mnie rozwaliła i jeszcze ten Chanyeol w kuchni. Hahahahaha, życzę dalszej motywacji. Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń